Kalaharia – Znacznik

– Dupek – warknął Aron wsadzając ręce w kieszeń i kopiąc z wściekłością kamień. Po cholerę typek wtykał nos w nie swoje sprawy? Mógłby być chociaż bardziej taktowny.
– Zły dzień? – odezwał się głęboki głos z ciemności.
Aron odwrócił się jak smagnięty biczem i zmrużył oczy wpatrując się w ciemną przestrzeń. Z daleka zamajaczyła mu wysoka postać w dość luźnym prochowcu, jednak nie był w stanie zobaczyć zbyt wielu szczegółów.
– Możliwe… – mruknął odwracając się i próbując iść dalej. Starał się nie zwracać uwagi na obcych, gdyż z doświadczenia wiedział, że to może się źle skończyć. Po chwili jednak poczuł na ramieniu obcą dłoń, która siłą zatrzymała go w miejscu.
– Ładnie pachniesz – usłyszał po chwili tuż przy swoim uchu. Ruch był tak szybki, że nie miał nawet czasu by zareagować. Ciarki przeszły mu po plecach kiedy jego ciało znalazło się w silnym uścisku twardych ramion, a na swoim karku poczuł dwa ostre kły. W tej samej chwili został pociągnięty gdzieś w bok, a koło jego ucha zasyczał dobrze znajomy mu głos.
– On jest mój – warknął Sebastian szczerząc kły na obcego wampira. Mężczyzna spojrzał na niego i opuścił wargi, jednocześnie prostując się i chrząkając cicho.
– Nie widać, żeby był oznaczony – odrzekł lustrując odsłonięty kark chłopaka. – udowodnij – warknął patrząc wyzywająco to na bruneta to na trzymanego przez niego teraz Arona.
– Nie ma sprawy – odrzekł Sebastian, uśmiechając się półgębkiem. Aron spoglądał to na jednego to na drugiego. Nim się jednak obejrzał poczuł, jak w jego szyję są wbijane twarde kły. Oczy tylko rozszerzyły mu się z przerażenia. Nie mniej jednak nim zdążył zareagować poczuł na szyi ciepły język, który delikatnie gładził skórę, zalizując ugryzienie. Doznanie było tak silne, że chłopak poczuł, jak jego twarz momentalnie czerwienieje. Parę niewinnych liźnięć spowodowało, że krew zaszumiała w głowie, a lędźwie zaczęły dziwnie pulsować. Chłopak wziął głęboki oddech próbują się uspokoić, jednak na nic się to zdało.
– Poszedł – odrzekł Sebastian puszczając Arona po chwili. Chłopak stanął niepewnie na miękkich nogach wpatrując się badawczo w mężczyznę. Pierwszy raz tak zareagował na jakiekolwiek męskie zbliżenie. Wolał kobiety, więc taka reakcja wzbudziła w nim lekki niepokój jak i szok. – Wybacz za ugryzienie… – mruknął Sebastian spoglądając na chłopaka. – Coś się stało? Wyglądasz jakoś… dziwnie.
-Nie nie to… sytuacja! Tak, ot sytuacja, po prostu wiesz, nieoczekiwanie i w ogóle – zaczął się jąkać starając się ukryć czerwień swojej twarzy. – Chyba pora wracać.
– Taaa… najwyższa pora. Tędy – mruknął mężczyzna kiwając głową w stronę wyjścia. – Też już miałem wracać.
Aron odetchnął głęboko i ruszył przodem, wciskając ręce mocno w kieszenie i zasępiając się lekko. Chciał się uspokoić i wypędzić z głowy niepokojące zdarzenia z dzisiejszego dnia.
Przeczesał ręką włosy starając się odgonić myśli o Sebastianie i jego lizaniu. Lizaniu języka, który pomimo natury właściciela był ciepły i przyjemny.
Musiał ZDECYDOWANIE odpocząć. Sam. We własnym łóżku.
Sebastian zaś szedł nonszalancko, przypatrując się drobnej postaci chłopaka. Uśmiechnął się pod nosem. Dobrze czuł przyśpieszony puls Arona podczas tego zbliżenia i bynajmniej nie była to oznaka strachu. Może jednak mieszkanie z ciekawym sąsiadem nie będzie takie złe? Mężczyzna uśmiechnął się szerzej jednocześnie spoglądając na pośladki blondyna opięte w ciemne jeansy. Jeżeli tak dalej pójdzie, na pewno nie będzie źle.

***
Aron był w duchu wdzięczny Sebastianowi za to, co zrobił. Przestraszył się, kiedy wampir złapał go w uścisku swoich ramion i nie puszczał. Do tego te kły… Brr. Na samą myśl chłopakowi przeszły ciarki po plecach. Oglądał horrory o wampirach, ale nigdy nie przypuszczał, że sam będzie uczestnikiem jednego z nich.
Nie mniej jednak, kiedy Sebastian go ugryzł nie czuł bólu. Prawdopodobnie dzięki temu, że był zbyt zaskoczony by zarejestrować cokolwiek.
Włos na karku zjeżył mu się lekko, kiedy przypomniał sobie uczucia, jakie ogarnęły jego ciało podczas lizania szyi przez Sebastiana. To było co najmniej dziwne. Nigdy wcześniej tak się nie zachowywał. Nie reagował przyśpieszonym biciem serca i uderzeniem gorąca. Ostatni raz tak reagował kiedy… Aron ze strachu aż wciągnął głęboko powietrze. Był hetero, jednak zareagował na bliskość fizyczną mężczyzny. To było zadziwiające, jak i zarazem przerażające. Nigdy nie doświadczył czegoś podobnego.
Przymknął oczy i powoli wypuścił powietrze z płuc, starając się uspokoić oddech po czym wyciągnął ręce z kieszeni kurtki i przetarł oczy. Ten wieczór był dziwny, bardzo dziwny… i jeszcze się nie skończył. Najpierw wizyta w pubie i spotkanie Sebastiana, który później bezczelnie zabiera go z tego miejsca niczym worek ziemniaków, do tego późniejsza gadka o wisiorku i ten kretyński wampir który do zaatakował.
Chłopak odruchowo złapał się za kark w miejscu ugryzienia i wymacał dwie małe dziurki. Niby nic niezwykłego, ale każdy kto choć raz oglądał film o wampirach wiedział gdzie i jakiego typu ślady one zostawiają. No cóż… Zawsze można było się wykręcić, że to ugryzienie dwóch komarów lub po prostu niefortunne pryszcze. Bardzo prawdopodobne, że ktoś w to uwierzy.
Odetchnął jeszcze raz i stanął w miejscu czekając na bruneta. Musiał go zapytać o parę spraw. Nie można było zostawić tego bez wyjaśnienia.
– Coś się stało? – zapytał Sebastian doganiając blondyna i stając przy nim. – Coś nie tak?
– Nie… znaczy tak. Znaczy eh… o co w ogóle chodzi z tym znakowaniem? Czuje się po części jak bydło… – odrzekł spoglądając w oczy mężczyzny i oczekując odpowiedzi. Nie wiedział czy może poruszać ten temat czy może lepiej go unikać. Nie mniej jednak chciał się dowiedzieć o co z tym wszystkim chodzi. Chciał wiedzieć na czym de facto stoi.
– No cóż, nie dziwię ci się, w końcu jesteście naszym pożywieniem. – zaśmiał się nerwowo Sebastian pocierając dłonią kark i starając się wymyślić sensowną odpowiedź – To tak jak bydło dla was. Więc w sumie to ma sens. A znakowanie no cóż… krew ma silne olejki eteryczne. Przynajmniej nasza. Jeżeli pożywiam się tobą regularnie to nikt inny nie powinien cię tknąć. To jak hm… wizytówka. Teoretycznie nikt inny nie powinien cię tknąć…
– Jeżeli będziesz się mną pożywiać regularnie to nikt nie powinien mnie tknąć?! Dzięki za pocieszenie – burknął chłopak patrząc ze zdenerwowaniem na Sebastiana. Czuł się dziwnie z takim porównaniem, ale jeżeli się głębiej zastanowić to mężczyzna miał rację. Byli pożywieniem dla wampirów, czy tego chciał czy nie. Jednak nie chciał pozwolić na, jak to ładnie Sebastian określił, ‚regularne pożywianie’. Nie da się doić!
– Mówię tylko jak jest. Poza tym przeprosiłem cię za to ugryzienie, prawda? Jakby nie patrzeć chyba lepiej zostać ugryzionym tylko odrobinę, niż żeby tamto coś wyssało z ciebie resztki krwi. Ratowałem twój jędrny tyłek. – prychnął Sebastian odrzucając na bok swoją ciemną grzywkę. Nie dosyć, że uratował szczeniaka, to ten jeszcze zaczyna się burzyć, że ten go ugryzł! Mógł go zostawić samemu sobie. Byłby przynajmniej spokój.
– Ok, ok ! Przepraszam… po prostu to nigdy mnie nie dotyczyło. Jesteście jak ciemna strefa, mało kto o was wie. – mruknął szybko Aron spoglądając na bruneta. Nie miał zamiaru go obrazić. Poniekąd był mu wdzięczny za to co zrobił, jednak nie miał zbytniej śmiałości żeby to przyznać.
– I lepiej niech tak pozostanie. Powinniśmy się ukrywać. Ludzie by nas wybili, a ja mimo wszystko chcę żyć. – odparował szybko Sebastian spoglądając pod nogi i zamyślając się. Ta rozmowa zaczynała być dziwna i sentymentalna.
– Chyba każdy chce… mówiłeś, że byłeś człowiekiem. Tęsknisz może.. .za tamtymi czasami? – zapytał znienacka blondyn spoglądając z ciekawością na twarz mężczyzny.
– Czasem owszem, bycie normalnym jest fajne. Chociaż bycie wampirem ma również swoje dobre strony. Tylko heh no cóż, jesteśmy postrzegani jak mordercy, co w gruncie rzeczy wcale mnie nie dziwi. – odrzekł posępnie kopiąc kamyk, który stanął mu na drodze. Chłodny wiatr zawiał mocniej, przegarniając suche liście pod ich stopami i strącając nowe z drzew.
– Uhm… Sebastian? Dlaczego tak w ogóle… przejmujesz się mną? W sensie to zabranie mnie z tego pubu i teraz… Na co to wszystko? – zapytał Aron starając się zabrzmieć niezbyt nachalnie. – Znaczy bo heh… nie spotyka się dużo osób które tak nagle zaczynają interesować swoim sąsiadem.
– Rozumiem co chcesz powiedzieć i heh, wyobraź sobie, że wiem co masz na myśli. Mniej więcej czułem się w ten sam sposób, kiedy mi pomagałeś. I tak właściwie nie umiem tego wyjaśnić. Może lepiej nie zagłębiać się w szczegóły? Tak jest ok, przynajmniej dla mnie.
– Dla mnie też jest ok – zaśmiał się Aron spoglądając w ciemne niebo i przymykając lekko oczy, wciągając jednocześnie chłodne, mokre powietrze. – To był dziwny wieczór. Rozumiem mniej niż rozumiałem wcześniej… i nie jestem pewien czy jest to dla mnie komfortowe – przyznał ciężko spoglądając na Sebastiana.
– Im dalej w las tym więcej drzew – odparował tylko mężczyzna skręcając w boczną uliczkę. Nawet się nie zorientowali, kiedy dotarli na miejsce. Na krańcu ulicy widać było ich budynek. – Posłuchaj… jeżeli z jakichś przyczyn zaczynasz mi wierzyć i chciałbyś nie wiem… ochronić się, bo czujesz się niezbyt bezpiecznie w swoim własnym mieszkaniu, możesz się przespać u mnie – zaproponował brunet spoglądając poważnie na Arona. – To nie jest żart, serio… Kanapa jest znośna.
Blondyn uśmiechnął się lekko i potrząsnął głową. Ta sytuacja robiła się jeszcze bardzej absurdalna niż wcześniej.
– Dzięki, ale myślę, że jestem wystarczająco dużym chłopcem, żeby nadal mieszkać samemu. Nie potrzebuję niańki. Szczególnie, że ta niańka nadal często gapi się na mój tyłek.
– Przynajmniej nie mam oporów do pokazywania swojej orientacji – fuknął brunet nadymając się lekko, a po chwili śmiejąc się głośno.
– A tobie co? – zapytał Aron patrząc dziwnie na mężczyznę. Niepokoiło go taka nagła zmiana nastroju. Szczerze mówiąc Sebastian nigdy się tak nie śmiał w jego obecności. Zawsze było dość poważny. – Co cię tak bawi?
– Nic, zupełnie nic – odrzekł Sebastian z uśmiechem na ustach, uspokajając się i szukając kluczy w kieszeni kurtki.
***
Dzwonek domofonu natrętnie wybudzał Arona ze słodkiej nieświadomości. Komuś bardzo zależało, by wywalić go z łóżka o tak nieszczęsnej porze jaką była 7 rano.
Jego plany dzisiejszego dnia zaczynały się od godziny 9, więc miałby jeszcze dwie godziny słodkiego lenistwa. Miałby, gdyby nie fakt, że komuś zależało, by tę przyjemność mu ukrócić.
Aron zwlókł się z łóżka i powolnym krokiem skierował się do domofonu.
– Słucham – burknął starając się zabrzmieć jak najbardziej odpychająco.
– Wpuść mnie – odpowiedział mu znajomy, damski głos.
Aron wciągnął głęboko powietrze. No tak, będzie się musiał wytłumaczyć ze wczorajszego zniknięcia. Po przyjściu do mieszkania walnął się na łóżko i od razu zasnął, nie myśląc zbyt wiele o Michelle.
Chcąc nie chcąc nacisnął dzwonek i otworzył zamek w drzwiach, po czym skierował się do fotela, gdzie leżały jego spodnie. Nie wypadało paradować w samych bokserkach przy kobiecie.
Przez szparę w drzwiach dało się słyszeć zbliżające się kroki.
Blondyn odetchnął głęboko i odwrócił się w stronę drzwi, gdzie już znajdowała się dziewczyna. Trochę blada, ale przebrana i najwidoczniej po prysznicu, gdyż po wczorajszym mocnym makijażu nie było śladu.
– Gdzie się wczoraj podziałeś? Miałam ci przedstawić swojego przyjaciela. Ochroniarz mówił, że widział jakiegoś blondyna wynoszonego na plecach… To byłeś ty? – zapytała szybko, zamykając drzwi i opierając się o nie.
Aron czuł, jak lustruje go wzrokiem. Przegarnął włosy palcami i spojrzał poważnie na nią. Nie był w stanie wymyślić żadnej dobrej wymówki.
– No bo wiesz… spotkałem kogoś i no, jakoś tak wyszło, że się urwaliśmy. Musiałem eee… coś z nim załatwić. Pilnego. Bardzo pilnego. I to trwało dość długo, więc wiesz… – jąkał się starając się wymyślić jakąkolwiek sensowną wypowiedź. Jednak wszystko zmierzało tylko i wyłącznie do jednego.
– Spałeś z nim?! – zapytała dziewczyna wybałuszając oczy i wpatrując się z niedowierzaniem w chłopaka.
– Nie! Ja nie! No co ty… przecież wiesz – burknął Aron, jednak jego twarz nabierała coraz to bardziej czerwonego koloru. – My nic nigdy! Jakoś tak no ten… Chcesz herbaty? Ależ ja zgłodniałem – odrzekł szybko chłopak kierując się do kuchni i starając się jak najszybciej zmienić temat. Nie lubił kłamać. Nie umiał kłamać… i dlatego nie lubił kłamać. Głupi był, że w ogóle jej otworzył! Trzeba było udać, że nie ma go w mieszkaniu. Kretyn!
– Przespałeś się z nim – odrzekła stwierdzająco dziewczyna kierując się za blondynem do kuchni i uśmiechając się lekko.
Nie sądziła, że Aron byłby do tego zdolny. Przecież jeszcze niedawno ją podrywał, a tutaj proszę, aż taka zmiana? Cóż, ten facet zaczynał ją coraz bardziej zaskakiwać. – Jak było? – zapytała.
– Nie było! – fuknął blondyn naburmuszając się lekko i wstawiając wodę na herbatę. – Jestem hetero! Koniec kropka, weź mnie nie denerwuj – burknął wyjmując kubki z szafki.
– Ok, ok… nie bądź taki nerwowy. Po prostu pomyślałam…
– To źle myślałaś. Przepraszam, że nie napisałem wczoraj, musiałem wyjść. Następnym razem cię uprzedzę – odrzekł tym razem już spokojniejszym tonem. – Herbaty czy kawy?
– Kawy… Opowiesz jak było? Następnym razem musisz zostać ze mną dłużej, przedstawię ci kogoś interesującego. Nie możesz tego przegapić.
– Mhm… tylko nie jestem pewien kiedy będę miał kolejny wolny dzień. Dziś idę na 11, ale wracam po 23, raczej nie będę mieć siły. I tak przez kolejny tydzień, bądź dwa. Wybacz.
– Ah… no cóż, no to może wtedy, kiedy już zmieni ci się grafik – zaproponowała dziewczyna, odbierając kubek z mocną kawą. – Ale opowiedz, jest dobry w łóżku?
– Michelle!

1 komentarz (+add yours?)

  1. Wrotka
    Wrz 03, 2011 @ 17:00:48

    Mało brakowało, a Aron zostałby przekąską innego wampira.Dobrze, że Sebastian się wtrącił i go „uratował” (samemu trochę korzystając).Podobało mi się jak ugryzienie a później liźnięcia Sebastiana podziałały na Arona, niby nic takiego, ale kolanka mu zmiękły :)
    Speszony Aron rozbraja stwierdzeniem, przecież podobają mi się kobiety, a tu taka niespodzianka – zareagował na mężczyznę,chociaż wydaje mi się, że wampiry po prostu tak mają, że ich ugryzienie tak działa , nie ważne czy jesteś hetero czy homo.
    I na koniec Sebastian, który wreszcie dostrzegł w Aronie kogoś więcej niż tylko sąsiada.
    Super rozdział, czekam na kolejny. :)

    Odpowiedz

Dodaj komentarz