Kalaharia – Zamęt

Po paru godzinach siedzenia w jednej pozycji mężczyzna skrzywił się próbując wyprostować zastałe kości. Był dość wytrwały, nie mniej jednak pozycja w kucki, w ciemnym zimnym kącie była dość uciążliwa. Dodatkowy fakt, że Aron nadal siedział na górze również go nie pokrzepiał. Chociaż być może chłopak znalazł jakieś inne wyjście z tego budynku, jednak szczerze w to wątpił. Za dwie lub trzy godziny miało zacząć świtać. Pora było zacząć się zbierać.

Sebastian już miał wstawać, gdy nagle usłyszał czyjeś poddenerwowane głosy, które z sekundy na sekundę przybierały na sile.
– I co ja mam niby teraz zrobić ?! Niby co? Myślicie, że kurwa czym jestem ?! Nie będę go zastępował, nie jestem do tego PRZYGOTOWANY!. – wrzasnął na całe gardło Aron schodząc szybko po schodach w dół. Miał dość tej całej paplaniny o jego obowiązkach. Niby jakich obowiązkach? Nie mogli go do niczego zmusić! Był wolnym człowiekiem, nikomu nie podlegał. Nikt nie miał prawa rządzić jego życiem.
– Ale on ciebie wybrał, nie możesz tego od tak odrzucić! Jest jednym z głównych…
– Mam to gdzieś, to mój brat, będę się nim opiekować, ale nie mogę przejmować jego obowiązków. Po prostu nie mogę. NIE MOGĘ! – wrzasnął na całe gardło chłopak. Miał serdecznie dość tego wszystkiego i nie miał zamiaru dać się przekonać. Nie miał zamiaru być kozłem ofiarnym.
– Pomyśl nad tym, proszę… Klan i tak kiedyś się o ciebie upomni. Musisz mieć to teraz na uwadze czy tego chcesz czy nie – odrzekła ostro dziewczyna spoglądając poważnie na blondyna. – Trzeba było myśleć o tym zanim tutaj przyszedłeś. Teraz już nie masz wyjścia.
– Zawsze jakieś jest. Zawsze. Więc przestań pieprzyć, że mam robić tak, a nie inaczej! – ryknął Aron zbiegając po schodach do wyjścia nawet nie rozglądając się wkoło. Miał serdecznie dość tego całego nagabywania. Gdyby mógł udusiłby ich wszystkich gołymi rękoma.
Tuż za nim można było zauważyć drobną blondynkę, ubraną w sprane jeansy i jakąś prochową kurtkę również nie najlepszej jakości. Jej blond włosy były dość zaniedbane i wypłowiałe, co mogło oznaczać, że już prowadzi już dłuższy czas ten koczowniczy tryb życia.
Po minie jednak było widać, że nie pozostawi Arona. Nie w tak decydującym momencie.
Sebastian cieszył się tylko, że oboje byli zbyt wzburzeni by zarejestrować jego obecność.
Gdy tylko głosy zaczęły cichnąć w oddali brunet wychylił się z kryjówki i ruszył powoli do wyjścia. Nie należało ryzykować zbyt długiego pozostania w tym miejscu.
Daleko przy starych murach było można zauważyć dwie jasne czupryny oraz usłyszeć wyraźnie podniesione głosy. Zastanawiał się czy nie podejść bliżej, jednak po chwili potrząsnął głową i zrezygnował z pomysłu. Teraz musiał wracać by być wcześniej w mieszkaniu niż Aron. Jeżeli trochę pomyśli to uda mu się zaskarbić jego zaufanie i wkraść do tego całego klanu. W końcu mogą istnieć praworządne wampiry, a Aron może w nie uwierzyć.
Spojrzał jeszcze raz na kłócącą się parę wzdychając ciężko, po czym w ciemnościach opuścił teren starych fabryk.
***
Blondyn szedł szybkim krokiem brudną, szarą ulicą. Jego twarz była blada ze zmęczenia i zdenerwowania, a oczy podkrążone, jak po długim czasie bezsenności. Było już grubo po czwartej w nocy, a od dopiero teraz wracał do domu.
W jego głowie kłębiło się tysiące myśli i nie wiedział, który z problemów zacząć rozważać. Myślał, że dłuższa przechadzka w chłodną noc rozjaśni mu trochę umysł, jednak mylił się. Nadal nie wiedział, od czego zacząć.
Miał naprawdę dość tego całego bałaganu wkoło siebie i swojej rodziny. Do tego jeszcze Emma namawiała go usilnie do przyłączenia się do nich. Nie, żeby jego życie było przepełnione luksusami i wygodami, ale lubił je. Było uporządkowane, był pewien swojego miejsca. Wiedział, że ma gdzie wrócić, że ma jakiś kąt na tym świecie. I co, teraz nagle miałby z tego wszystkiego zrezygnować i wstąpić nie wiadomo gdzie, nie wiadomo po co, tylko dlatego, że jego brat jest ranny i że tak trzeba? Nie ma mowy! Za nic w świecie na to się nie zgodzi. Im dłużej o tym myślał tym był tego coraz bardziej pewien.
Na razie i tak starał się oswoić z myślą, że jest wilkołakiem. Lub raczej płynie w jego żyłach krew wilkołaka. Z tego, co zdążył wywnioskować z rozmów przeprowadzonych w fabryce przebudzenie u każdego następowało inaczej, w innej porze życia, nie mniej jednak były to raczej lata nastoletnie. On zdecydowanie miał je już jakiś czas temu za sobą i nadal nie przejawiał żadnych objawów likantropii. Bądź co bądź cieszył go taki rozwój sytuacji. W końcu mogła istnieć szansa, że w ogóle się nie ‚przebudzi’ i będzie wiódł normalny żywot do końca swoich dni. To by była dość dobra opcja. W duchu zaśmiał się do siebie. Ludzie zawsze chcą przeżyć coś wyjątkowego w swoim życiu, a kiedy jemu trafia się ten wątpliwy fart, ma ochotę kopnąć go w tyłek i wyrzucić za drzwi.
Nie chciał być budzony. Był jak najdalszy od tej myśli. Dobrze mu się żyło i nie zamierzał tego zmieniać. Niestety obawiał się też tego, że zostanie przebudzony siłą… o ile w ogóle to było możliwe. Nie znał się na tego typu egzorcyzmach czy rytuałach. Nie wiedział nic. Co również było w znacznym stopniu niepokojące.
Emma co prawda mówiła mu, że niedługo się przebudzi, że to tylko kwestia paru tygodni, jednak nie chciał jej zbytnio wierzyć. To były jak bajki, opowieści wyssane z palca. A on nie chciał w tych opowieściach brać udziału.
W zamyśleniu spojrzał na wisiorek u jego ręki i zmarszczył brwi. Dostał go od dziadka, ale nie sądził, że to coś ważnego. Był stary, to fakt, ale traktował go jak pamiątkę rodzinną, tak po prostu. Nie sądził, że to jakiś specjalny znak, przypisany dokładnie jego rodzinie. Czy raczej klanowi jak mówiła reszta grupy.
Klan… heh nie sądził, że jego brat żył w takim społeczeństwie. Pisał co prawda, że podróżują z ‚całą paczką’, ale Aron wyobrażał sobie ich trochę inaczej. Grupa roześmianych, szczęśliwych nastolatków, nie patrzących na przeszłość, idących do przodu.
Teraz z nastolatków powstali dorośli ludzie, ale chyba nie koniecznie odpowiedzialni. Przynajmniej tak wydawało się na pierwszy rzut oka.
Blondyn jednak wolałby spotkać brata w innych, mniej złowrogich i nieprzyjaznych okolicznościach. Teraz dzięki temu miał więcej kłopotów niż mógłby sądzić. Do tego zaznajomił się z wampirem. Z WAMPIREM. Przecież to było całkowicie niedorzeczne i nieodpowiedzialne posunięcie. Nie mniej jednak skąd on mógł wiedzieć, że tak będzie? Przecież nikt nie mógł przewidzieć takiego obrotu sytuacji. To było mniej prawdopodobne niż wygrana na loterii. A jednak to Aron okazał się tym ‚szczęśliwcem’, który zgarnął całą pulę.
Nie trzeba było być ekspertem, żeby poznać, że takowa nagroda niezbyt przypadła chłopakowi do gustu.
Im dalej w las tym więcej drzew, tak mówi przysłowie. Aron bał się kolejnych nowych wiadomości, jakie mogą wpłynąć do jego umysłu. Nie wiedział w co wsadzić ręce, na czym się skupić. Obawiał się, że członkowie klanu będą go intensywnie nawiedzać, z czym mogłoby się wiązać wzbudzenie podejrzeń u Sebastiana. Chcąc nie chcąc polubił tego faceta i jakoś nie szczególnie chciał kończyć tę całą znajomość, która na dobrą sprawę nawet nie zdążyła się porządnie rozwinąć.
Z westchnieniem wszedł na klatkę schodową i ciężkimi krokami skierował się do swojego mieszkania. Chciał odpocząć od tego wszystkiego, zapomnieć chociaż na chwilę. Zrestartować się.
– Długo cię nie było, zacząłem się martwić – mruknął znajomy głos gdzieś z przodu.
Blondyn uniósł głowę, a jego zamyślony wzrok spoczął na ciemnej czuprynie Sebastiana. Nie spodziewał się spotkać go o tak później godzinie. Ba, był pewien, że będzie mieć spokój, a tutaj proszę, taka niespodzianka. Musiał czekać specjalnie na niego, nie było po prostu innej opcji. Może chciał czegoś konkretnego? Arona w tej chwili mało to obchodziło. Zamierzał go jak najszybciej spławić.
– Trochę… chciałem się przejść. Czekasz na mnie? – zapytał chłopak wymijając mężczyznę po drodze i próbując wysupłać klucze z kieszeni kurtki, co nie wychodziło mu zbyt owocnie – Czy tak po prostu siedzisz na schodach dla rozrywki i zaczepiasz mieszkańców tej kamienicy? – sarknął pod nosem. Nie miał teraz zbytniej ochoty oglądać mężczyzny. Nie teraz.
– Chciałem tylko zobaczyć, czy bezpiecznie dotrzesz do domu. Zwykła, przyjacielska troska – mruknął Sebastian wstając i otrzepując spodnie. – Teraz mogę iść do mieszkania, dobranoc – dodał podchodząc do Arona i całując go lekko z zaskoczenia w policzek.
Uśmiechnął się tylko jeszcze, po czym skierował się do swoich drzwi i zanim Aron zdążył się zorientować, co tak naprawdę się stało, bruneta już nie było.
Blondyn mrugnął parę razy uważnie wpatrując się w zamknięte drzwi. No i teraz jeszcze to !? O co temu facetowi chodziło ! Gdyby chciał go przelecieć na dobrą sprawę mógłby go wepchnąć do mieszkania i to zrobić. Aron sam nie wiedział czy by oponował dostatecznie mocno.
Zmarszczył tylko brwi spoglądając ponownie na drzwi wejściowe mieszkania Sebastiana, po czym otworzył swoje i zamaszystym krokiem wszedł do mieszkania. Wyśpi się, a rano okaże się, że to wszystko to jeden, wielki pokręcony koszmar, a jego życie jest całkowicie normalne.
Blondyn rozebrał się niedbale i nie zaszczycając łazienki swoją wizytą walnął się na łóżko i wtulił w pościel. Było mu ciepło, przyjemnie i bezpiecznie. Jak w prawdziwym domu.
***
Sebastian siedział w fotelu myśląc intensywnie nad tym, co się stało w nocy. Zastanawiał się, jaką taktykę powinien obrać. Być po prostu przyjacielskim czy może jednak próbować czegoś więcej. W sumie chciał się dowiedzieć, jaki Aron był w łóżku. Jego krew była bardzo apetyczna, chłopak był stale gorący. Brunet aż westchnął myśląc o cieple i wilgoci w jego wnętrzu. To mogłoby być naprawdę coś.
Na razie jednak musiał się do niego w ogóle zbliżyć. Zakładał, że chłopak nie miał skłonności homoseksualnych. Trzeba było w takim razie wykombinować coś, by takie skłonności u niego wywołać.
Sebastian uśmiechnął się pocierając z zamyśleniem brodę. Cóż, co jak co, ale ciało miał idealne. Niewiele osób mogło się czymś tak pożądanym pochwalić. Teraz tylko wystarczyło wymyślić coś, żeby mieć sposobność przebywać z chłopakiem trochę częściej niż normalnie.
Mężczyzna westchnął i wyciągnął nogi przed siebie. To mogło być trudniejsze zadanie niż początkowo sądził.
***
Aron westchnął ciężko i odłożył telefon na łóżko. Dziś znów miał wolne, a po wczorajszych wydarzeniach musiał gdzieś się upić. Tego było za dużo, by myśleć o tym na trzeźwo. Niestety nikt z jego kumpli nie miał dziś czasu, a o Michelle nie wiedział już co myśleć. Nie chciał się wygadać przed nią z problemów, które byłyby jej na rękę, jeżeli to, co mówił Sebastian było prawdą.
Chłopak westchnął ciężko kładąc się na wymiętej pościeli i spojrzał w sufit. Została mu tylko jedna osoba, która mogła go jakoś zrozumieć. Niestety nie mógł jej też zbyt dużo powiedzieć. Cóż
Położył się na wymiętej pościeli i wpatrywał w sufit. Została jeszcze jedna osoba, która mogła być jako tako użyteczna w tej sprawie.
Blondyn westchnął ciężko siadając na łóżku i smętnie wpatrując się w drzwi. Może to był głupi pomysł, wygadywać się wampirowi, ale przynajmniej Sebastian był z nim szczery. A przynajmniej taki się wydawał.
Z ociągiem wstał, ubierając po drodze trampki i znoszoną bluzę, po czym skierował się do drzwi. Po chwili stał już przed wejściem do mieszkania sąsiada, oddychając ciężko i unosząc rękę, by zapukać.
W tej samej chwili klamka się poruszyła, a w otwartych drzwiach stanął nie kto inny, tylko Sebastian. Gdyby nie fakt, że w porę zauważył Arona w wejściu zapewne by na niego wpadł. Teraz tylko zmarszczył brwi w geście zdziwienia spoglądając to na twarz chłopaka, to na jego uniesioną rękę.
– Jak rozumiem chciałeś zapukać, prawda? – odezwał się mężczyzna przerywając milczenie i spoglądając bacznie na blondyna, który najwidoczniej nie spodziewał się, że ktoś tak nagle otworzy drzwi..
– Aaaa… tak – bąknął Aron opuszczając rękę i wpatrując się w mężczyznę, co jakiś czas uciekając wzrokiem. – Chciałem zapytać co robisz dziś wieczorem. Chciałbym się…
– Napić? – dokończył za niego Sebastian uśmiechając się lekko i opierając o futrynę. – Wiesz, głównie po to właśnie do ciebie szedłem. Orzekłem, że dziś jest dobry dzień, żeby się napić. – odrzekł starając się wyglądać przy tym najbardziej seksownie jak tylko potrafił. Chciał zrobić wszystko co w jego mocy by zachęcić chłopaka do przyjścia. – Nie, żebym nie lubił wychodzić, ale co byś powiedział na to, żeby schlać się do nieprzytomności u mnie? Będzie blisko do własnego łóżka – zaproponował mężczyzna patrząc z ciekawością na młodszego. Nie wyglądał na zbytnio przekonanego do tego pomysłu, jednak była szansa, by się zgodził.
Aron rozważał chwilę propozycję w myślach, po czym nie zastanawiając się dłużej uśmiechnął się i kiwnął głową. W końcu po to tutaj przyszedł.
– Chętnie. Piwo? Wino? Coś mocniejszego? – zapytał wkładając ręce w kieszenie i spoglądając z zaciekawieniem na Sebastiana. Bądź co bądź nie spodziewał się, że wampir będzie pić większą dawkę alkoholu. Nawet tego słabszego.
– Przynieś co chcesz. Raz na jakiś czas trzeba zaszaleć – odrzekł brunet niespodziewanie. Tak, należało wykorzystać sytuację.

1 komentarz (+add yours?)

  1. Wrotka
    Wrz 30, 2011 @ 22:11:53

    Sytuacja Arona coraz bardziej się wyjaśnia – nieprzebudzony wilkołak – mam nadzieję, że Klan siłą wilkołaka z niego nie zrobi, ale z drugiej strony byłoby ciekawie.
    Popijawa Sebastiana z Aronem, no tego to się chyba nie doczekam, licząc po cichu na jakąś gorącą akcję między nimi.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i duużo weny życzę.:)

    Odpowiedz

Dodaj komentarz